Zadbajmy o bezpieczeństwo, zadbajmy o kartę rowerową!

2023-01-02 Bartosz Czarniecki

Od czego realnie zależy bezpieczeństwo rowerzystów i innych niechronionych uczestników ruchu?

Działając pod hasłem „Zadbajmy o bezpieczeństwo – zadbajmy o kartę rowerową”, w trosce o białostockich uczniów coraz liczniej dojeżdżających do szkół na rowerze i innych, podobnych środkach lokomocji, chcielibyśmy zadać Państwu bardzo ważne pytania. Czy wiecie Państwo od czego realnie zależy bezpieczeństwo rowerzysty? Czy wiecie Państwo, że jazda w kasku to za mało, żeby Państwa dziecko było bezpieczne na drodze?

Na początek mamy złą wiadomość. Wbrew powszechnym społecznym przekonaniom jazda w kasku, używanie oświetlenia, posiadanie odblasków i przestrzeganie przepisów wcale nie są wystarczającą receptą na bezpieczeństwo rowerzysty. Są to jedynie dodatki do tego, co istotne. Klucz do bezpieczeństwa na rowerze (i na innych podobnych pojazdach i urządzeniach transportowych) leży gdzie indziej. Decydują: odpowiednio skierowana uwaga, umiejętność właściwych reakcji i zachowań, a także właściwa ocena ryzyka i unikanie miejsc zbyt niebezpiecznych.

Mity na temat bezpieczeństwa

Najbardziej popularne w naszym społeczeństwie recepty na bezpieczeństwo na rowerze (ale też na rolkach, hulajnogach, deskorolkach i tym podobnych urządzeniach), które dziecko otrzymuje od dorosłych są niestety dalece nieskuteczne.

  1. Najczęstszym rodzajem wypadku z udziałem rowerzysty jest potrącenie przez samochód osobowy. Wykonany ze styropianu kask rowerowy może ograniczyć jedynie w niewielkim stopniu skutki takiej kolizji. Na pewno nie zmniejsza ryzyka wystąpienia wypadku, a nawet, jak pokazuje część badań: może zwiększyć ryzyko niebezpiecznych zachowań kierowców w stosunku do osoby jadącej w kasku.

  2. Sprawne światełka i odblaski są bardzo ważne po zmierzchu, ale nie mają żadnego wpływu na bezpieczeństwo w dzień, kiedy to dochodzi do zdecydowanej większości (96%!) zdarzeń drogowych.

  3. Znajomość przepisów i jazda w zgodzie z nimi też jeszcze niczego nie gwarantuje, bo do ok. 7 na 10 wypadków z udziałem rowerzystów dochodzi z winy kierowców samochodów, nie samych rowerzystów.

  4. Poruszenie się rowerem wyłącznie po chodnikach też nie rozwiązuje problemu, gdyż większość wypadków zdarza się na skrzyżowaniu, gdzie i tak nie ma chodnika.

Przepis na bezpieczeństwo

Bezpieczeństwo rowerzysty (i każdego niechronionego uczestnika ruchu) niezależnie od wieku zależy przede wszystkim od jego praktycznych umiejętności. Filary bezpieczeństwa to: uwaga skierowana na innych uczestników ruchu, odpowiednie zachowanie i unikanie miejsc niebezpiecznych.

I. Rowerzysta musi nauczyć się aktywnie obserwować innych uczestników ruchu (zwłaszcza kierowców samochodów) i umieć przewidywać potencjalne niebezpieczeństwa, jakie mogą wynikać z ich strony.

II. Rowerzysta musi posiadać umiejętności odpowiedniej reakcji np. awaryjnego hamowania (dwoma sprawnymi hamulcami) i zachowywać się przewidywalnie dla innych uczestników ruchu (m.in. prawidłowo sygnalizować manewry).

III. Konieczna jest umiejętność wyboru bezpiecznej trasy tj. odróżnienia miejsc (ulic) bezpiecznych od niebezpiecznych, czyli takich, gdzie ani ostrożność, ani obserwacja, czy nawet najlepsze umiejętności nie będą wystarczające ze względu na realne prędkości pojazdów, przeważnie oscylujące powyżej dopuszczalnych limitów. Zachęcamy do korzystania z zasobów dostępnych na stronie Rowerowa Szkoła

Materiały tam przygotowane są uzupełnieniem tradycyjnej edukacji na kartę rowerową. Bazują na przeszło dwunastoletnim doświadczeniu w przenoszeniu na grunt polski najlepszej praktyki w zakresie szkolenia rowerzystów z Holandii, Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii. Są tam porady o walorze praktycznym, których próżno szukać w popularnych podręcznikach wychowania komunikacyjnego. Na stronie można znaleźć m. in. serię filmów edukacyjnych wyjaśniających zawiłości przepisów i zasady bezpieczeństwa, gry interaktywne i quizy z pytaniami na kartę rowerową oraz obszerną bazę wiedzy w postaci artykułów i publikacji oraz gotowe scenariusze zajęć i lekcji (w części dla nauczycieli i edukatorów).

Dlaczego każdy uczeń powinien posiadać kartę rowerową?

Kolejne ważne pytania: Czy Państwa pociecha/pociechy posiadają lub będą się ubiegać o kartę rowerową? Czy znacie Państwo ewentualne konsekwencje prawne braku posiadania karty rowerowej? Czy wiecie Państwo, że karta rowerowa wymagana jest także do jazdy hulajnogą elektryczną i podobnymi pojazdami, a z konieczności posiadania jej nie zwalnia ani towarzystwo osoby dorosłej, ani jazda wyłącznie chodnikiem?

Choć przystąpienie do egzaminu na kratę nie jest obowiązkowe, a posiadanie karty rzadko kontrolowane, to absolutnie warto zadbać, aby dziecko ją miało. Karta rowerowa wymagana jest od wszystkich osób niepełnoletnich powyżej 10 roku życia by móc poruszać się na rowerze i innych popularnych urządzeniach jak elektryczne hulajnogi, deskorolki, segwaye itp. po drogach publicznych (w tym po chodnikach). Karta w założeniu gwarantuje podstawową znajomość przepisów ruchu, niezbędną do bezpiecznego poruszania się po drogach. Natomiast jej brak może skutkować poważnymi kłopotami prawnymi, np. w przypadku dowolnej kolizji na drodze. Kartę najłatwiej zdobyć w szkole podstawowej, gdyż później procedura jej pozyskania staje się trudna i skomplikowana.

Znajomość przepisów ważna dla bezpieczeństwa

Karta rowerowa to relikt z czasów PRL i wielu ludzi nie ma nawet świadomości, że wciąż istnieje. W Polsce, w odróżnieniu od innych krajów Unii Europejskiej, wymaga się od osób nieletnich uprawnień do prowadzenia roweru, a od niedawna również do prowadzenia urządzeń transportowych jak np. hulajnogi elektryczne. Jednocześnie, mimo bardzo restrykcyjnych przepisów, posiadanie karty nie jest powszechne. Wielu uczniów w ogóle się o nią nie ubiega i do czasu osiągnięcia pełnoletniości pozostaje bez uprawnień. A to oznacza, że wiele osób, przynajmniej do czasu uzyskania przez niektóre z nich prawa jazdy, będą miały bardzo znikomą wiedzę na temat zasad ruchu drogowego. Niestety bez znajomości przepisów nie ma mowy o bezpieczeństwie. Jest to warunek konieczny (choć sam w sobie jeszcze nie wystarczający).

Dla kogo i kiedy karta jest obowiązkowa?

Karta rowerowa wymaga jest od osób niepełnoletnich pomiędzy 10 a 18 rokiem życia korzystających z rowerów, hulajnóg elektrycznych i tzw. urządzeń transportu osobistego (UTO) – czyli innych pojazdów napędzanych silnikiem elektrycznym przeznaczonych do poruszania się jednej osoby na stojąco (deskorolki i longboardy elektryczne, segwaye, monocykle itp.). Dla podobnych urządzeń bez silnika nie jest konieczne posiadanie karty rowerowej. Karta rowerowa wymaga jest na drogach publicznych – co oznacza, że również na chodniku, który jest częścią drogi publicznej. Co ważne, wbrew powszechnym przekonaniom, nie ma przepisu, który zwalniałby z obowiązku posiadania karty osobę niepełnoletnią, podróżującą w towarzystwie dorosłego opiekuna.

Konsekwencje braku karty

Posiadanie karty rowerowej, co prawda jest bardzo rzadko kontrolowane przez policjantów, ale jej brak może oznaczać przykre konsekwencje. W razie dowolnej kolizji drogowej, niezależnie kto był sprawcą, karta zostanie przez policję sprawdzona na pewno. Wtedy należy się liczyć np. z problemami z uzyskaniem odszkodowania od ubezpieczyciela, a w skrajnym przypadku sprawą w sądzie rodzinnym w związku z dopuszczeniem dziecka do prowadzenia pojazdu bez uprawnień. W przypadku zwykłej kontroli policjant może ukarać mandatem za prowadzenie pojazdu bez uprawnień. Teoretycznie mandat może wynieść nawet 1500 zł, choć w praktyce będzie to raczej 200 zł albo skończy się na pouczeniu, bo w Polsce istnieje problem prawny z nakładaniem mandatów za wykroczenia na osoby nieletnie poniżej 17 roku życia.

Dlaczego z kartą nie należy zwlekać?

Jeśli nawet dziecko obecnie nie jeździ na rowerze, czy też małych pojazdach elektrycznych, to nie oznacza, że nie będzie tego robić aż do uzyskania pełnoletności. Kartę najłatwiej zdobyć w szkole podstawowej (bo wystawienie jej leży w gestii dyrektora szkoły), oczywiście po zdaniu egzaminu przeprowadzonego przez osobą uprawnioną, najczęściej nauczyciela po specjalnym przeszkoleniu. W szkole średniej z kartą będzie dużo trudniej. Szkoła jej nie wystawi i trzeba ubiegać się o to np. w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego. Niestety takie egzaminy dla młodzieży, jeśli w ogóle się odbywają, to nie częściej niż raz, dwa razy do roku. Więcej informacji na temat przepisów oraz zasad bezpieczeństwa na rowerze i innych podobnych środkach transportu, znajdziecie Państwo na stronie Rowerowa Szkoła

Jak skutecznie przygotować dziecko do bezpiecznej jazdy rowerem, hulajnogą elektryczną i innymi podobnymi pojazdami?

Czy wiecie Państwo, że zdobycie karty rowerowej nie oznacza posiadania wystarczających umiejętności do jazdy w ruchu drogowym? Czy wiecie Państwo czego potrzeba, aby Wasze dziecko było realnie przygotowane do samodzielnej jazdy rowerem i innymi podobnymi popularnymi urządzeniami? Czy wiecie Państwo, że inne miasta oferują mieszkańcom działania uzupełniające tradycyjne szkolenia na kartę rowerową?

Choć posiadanie karty rowerowej jest w Polsce obowiązkowe to zdobycie jej absolutnie nie oznacza , że adept jest w pełni przygotowany do bycia uczestnikiem ruchu. Karta potwierdza jedynie teoretyczną znajomość przepisów i ewentualnie (w zależności od nauczyciela prowadzącego) opanowanie podstaw techniki jazdy na palcu manewrowym. W obecnym kształcie szkolenie pozbawione jest niestety kluczowego elementu szkolenia – czyli nauki jazdy w warunkach realnego ruchu drogowego. Na przeszkodzie skutecznemu szkoleniu stoją obecne, anachroniczne przepisy, które wymagają zmiany. Jednak szkolenie uzupełniające tradycyjną kartę jest możliwe i odbywa się w coraz większej liczbie szkół w polskich miastach. Niestety nie w Białymstoku.

Czego brakuje w obecnym szkoleniu?

Chociaż istnieją ważne powody, by każdy niepełnoletni rowerzysta posiadał kartę, to jej zdobycie nie oznacza jeszcze, że będzie on przygotowany do jazdy rowerem. Bezpieczeństwo każdego rowerzysty, niezależnie od wieku, zależy przede wszystkim od jego umiejętności. Może je skutecznie przekazać tylko doświadczony rowerzysta, tylko podczas szkolenia w realnym ruchu drogowym. Pewne rzeczy trzeba zobaczyć na własne oczy i doświadczyć ich samemu. I najlepiej żeby odbyło się to pod okiem instruktora. Prawidłowych zachowań nie da się nauczyć na „sucho”, na placu czy w miasteczku ruchu, ale jedynie na prawdziwej ulicy, gdzie wszystko jest w skali 1:1. Szkolenie na kartę rowerową w obecnej formie nie zawiera niestety właśnie tego, najważniejszego elementu, jakim są jazdy w warunkach realnego ruchu drogowego. Szkolenie ogranicza się na ogół do nauki przepisów i często prowadzone jest ono przez osoby, które same na co dzień nie korzystają z roweru. Egzamin praktyczny jeżeli jest, ogranicza się do powierzchownego sprawdzenia pewnych elementów techniki jazdy. Wykonywanie manewrów odbywa się na placu lub szkolnym boisku, ewentualnie w miasteczku ruchu drogowego. Obecny system zakłada de facto, że nieprzygotowany do jazdy rowerzysta musi w praktyce uczyć się na własnych błędach po otrzymaniu karty, w realnym ruchu drogowym, a to może mieć fatalne skutki. Przybywa rowerzystów, którzy jeżdżą po chodnikach (narażając siebie i pieszych), bo nikt nigdy ich nie nauczył jak jeździć prawidłowo i bezpiecznie.

Jak powinna zmienić się karta rowerowa?

Karta rowerowa w obecnej formie nie spełnia swojego zadania. Sama karta, jak i przepisy z nią zawiązane są reliktem z czasów PRL, który nie pasuje do współczesnej rzeczywistości. Polski system szkolenia na kartę rowerową, jeżeli ma być skuteczny i sprostać wyzwaniom związanym ze wzrostem ruchu rowerowego w miastach, wymaga gruntownej reformy. Przede wszystkim przepisy nie muszą być tak restrykcyjne jak teraz. Karta nie musi być obowiązkowa, natomiast absolutnie powinna być powszechna. Zamiast utrzymywania obowiązku karty i restrykcji z tym związanych (nie ma takiego obowiązku w innych krajach EU, nawet tam gdzie masowo jeździ się na rowerach), szkolenie rowerowe powinno być po prostu stałym elementem edukacji szkolnej. Każdy uczeń powinien bezwzględnie poznać przepisy i posiąść umiejętności bezpiecznej jazdy, niezależnie od tego czy zdecyduje się ubiegać czynnie o kartę (w obecnym reżimie prawnym po osiemnastym roku życia i tak nie jest ona mu potrzebna!). Dzieci powinny uczyć się stosowania poznanych przepisów na jezdni, w ruchu ulicznym, pod okiem wykwalifikowanej kadry, tak jak podczas kursu na prawo jazdy szkolą się kierowcy. W chwili obecnej takie szkolenie w Polsce formalnie nie jest możliwe – żeby wyjechać na drogę publiczną trzeba już mieć uprawnienia. To paradoks, który w praktyce niesie poważne skutki.

Działania uzupełniające tradycyjne szkolenie na kartę!

W Białymstoku takie działania pojawiają się niesystematycznie, co jakiś czas, z inicjatywy organizacji pozarządowej Rowerowy Białystok. Dzieje się tak przy okazji ogólnopolskich projektów edukacyjnych przy współpracy z organizacjami z innych miast. Przykładem miast w których ciężar finansowania takich działań bierze na siebie samorząd jest Wrocław. Jest on jednym z niewielu miast w Polsce, który w większej skali wspiera rowerowe działania edukacyjne. W kilkudziesięciu placówkach realizowany jest program „Młodzi Aktywnie Zmobilizowani”. Oprócz popularnej akcji „Rowerowy Maj”, która zachęca do jazdy rowerem, w szkołach organizowane są uzupełniające zajęcia dla uczniów – warsztaty teoretyczne i praktyczne szkolenia z jazdy. Od roku 2022 we Wrocławiu odbywają nawet się egzaminy prowadzone wg formuły holenderskiej – czyli sprawdzenie umiejętności jazdy w warunkach realnego ruchu drogowego (już po zdobyciu uprawnień), tak aby rodzie mieli pewność, że dziecko realnie takie umiejętności posiada. Oferta wsparcia jest bogata, a to czy szkoła z niej korzysta zależy w dużej mierze od postawy dyrekcji szkoły. Miejmy nadzieję, że w niedługiej przyszłości również Białystok wprowadzi podobne działania wspierające białostockie podstawówki. A już teraz zachęcamy do korzystania z przygotowanych materiałów, które znajdują się na stronie Rowerowa Szkoła. Można znaleźć tam: serię filmów edukacyjnych o bezpieczeństwie niechronionych uczestników, uczących prawidłowych i bezpiecznych zachowań na drodze i chodniku. Są tam również: poradnik dla nauczycieli, scenariusze zajęć i interaktywne testy do przygotowania się na kartę rowerową.

W jaki sposób ograniczyć ryzyko kradzieży roweru?

Czy wiecie Państwo, że większość stosowanych powszechnie przez uczniów zapięć rowerowych jest możliwe do sforsowania przez złodzieja w zaledwie kila sekund? Czy wiecie Państwo jak odpowiednio zabezpieczyć rower?

Większość rowerów parkowanych obecnie w przestrzeni publicznej, jest źle zabezpieczona. Kradzieże są częste, a obawa przed utratą roweru jest jednym z ważniejszych powodów, dla których ludzie rezygnują z korzystania z nich na co dzień. Na polskim rynku dominują zapięcia rowerowe, które nie spełniają swojego zadania, a większość właścicieli nie ma tego świadomości. Chociaż ryzyka kradzieży nie da się wyeliminować całkowicie, to mając odpowiednią wiedzę, można je bardzo mocno zredukować.

Co decydujące o bezpieczeństwie roweru?

I. Solidne zapięcie

Im więcej czasu potrzeba na pokonanie zabezpieczenia, tym mniejsze ryzyko kradzieży. Podstawą bezpieczeństwa roweru jest zatem solidne zapięcie. Może to być np. u-lock, gruby i solidny łańcuch lub markowe zapięcie segmentowe (najlepiej w połączeniu z blokadą tylnego koła). Przy zakupie zapięcia nie warto oszczędzać, bo decyduje tu jakość wykonania i użytych materiałów. Co prawda, każde zapięcie jest możliwe do sforsowania, ale pokonanie zapięcia solidnego wymagało będzie od złodzieja odpowiedniego (drogiego) sprzętu, umiejętności i przede wszystkim więcej czasu – co bywa tu czynnikiem decydującym. Używając kiepskiego zapięcia np. najpopularniejszych obecnie stalowych linek (dowolnej grubości) lub innych tanich zapięć z kiepskich materiałów, trzeba się liczyć się możliwością utraty każdego, nawet mało wartościowego roweru, zwłaszcza jeżeli pozostawiony zostanie gdzieś dłużej niż na chwilę.

II. Czas parkowania vs wartość roweru

Dobre, solidne zapięcie to jeszcze nie wszystko. Bezpieczeństwo zaparkowanego roweru zależy również od czasu parkowania oraz wartości rynkowej samego roweru (atrakcyjności dla złodzieja). Im droższy rower, tym nie tylko zapięcie musi być lepsze, ale też czas parkowania w jednym miejscu krótszy, a dobór miejsca parkowania ostrożniejszy. Tani, mało atrakcyjny wizualnie rower, mając już średniej klasy zapięcie, można zostawić wszędzie bez stresu na dłuższy czas, nawet na noc. Natomiast rower nowy i drogi, nawet w połączeniu z bardzo solidnym zapięciem, można parkować na zewnątrz jedynie na krótko. Jeżeli będzie stał dłużej, codziennie w tym samym miejscu, istnieje bardzo duża szansa, że jakiś złodziej go w końcu namierzy i odpowiednio przygotuje się do kradzieży. Smutna prawda jest taka, że rower wart wiele tysięcy złotych, ze względu na wysokie ryzyko utraty, nie nadaje się do parkowania w przestrzeni publicznej (chyba, że będzie wyposażony w jakieś drogie zaawansowane rozwiązania typu ukryte alarmy, GPS-y itp.). Praktycznym wyjściem jest używanie na co dzień roweru, który dobre walory użytkowe łączy z mało atrakcyjnym wyglądem. Dobrym wyborem będzie solidny „mieszczuch”, którego nie będzie łatwo spieniężyć, zamiast efektownego „górala” lub „gravela”.

III. Odpowiednie miejsce

Miejsce parkowania nie powinno być zbyt ustronne. Złodzieje nie lubią działać na widoku, w przestrzeni, gdzie cały czas „kręci się” dużo ludzi i ktoś może się nimi zainteresować. Jeżeli dodatkowo mamy zapięcie, które skutecznie wydłuża czas kradzieży, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w miejscu publicznym złodziej na taką kradzież się nie zdecyduje. Rowery giną za to często z klatek schodowych, piwnic, rożnych komórek i schowków, gdzie złodzieje mają komfort i dużo czasu na pokonanie zabezpieczeń.

IV. Spięcie ramy z solidną konstrukcją

To do czego przypięty jest rower nie może być mniej solidne niż samo zapięcie. Zatem rower zawsze powinien mieć ramę spiętą z jakąś solidną konstrukcją. Jeżeli nie ma dobrego stojaka rowerowego, to szukamy czegoś co może go zastąpić: znak drogowy, barierka, element konstrukcyjny płotu, itp. Nigdy nie przypina się roweru za koło (!). Jeżeli mamy do dyspozycji tylko stojak, gdzie wstawia się koło rowerowe (tzw. „wyrwikółko”), trzeba zaparkować tyłem i przypiąć rower za tylny widelec. Niejednokrotnie na takich parkingach można spotkać samotne przednie koła przypięte dobrym zapięciem.

V. Realna ocena ryzyka

Ostatnim czynnikiem mającym wpływ na ryzyko kradzieży jest sposób zabezpieczenia rowerów wokoło. Jak mówią Holendrzy: „nie trzeba mieć najlepszego zabezpieczenia – wystarczy, że będzie lepsze niż w rowerze sąsiada.” Zasada działa. Jeżeli większość rowerów na parkingach wokół jest przypięta byle jakimi linkami lub innymi tanimi zapięciami, podobnej klasy rower zapięty solidniejszym zapięciem, np. podstawowym u-lokciem, jest niemal całkowicie bezpieczny.

VI. Zgłoszenie kradzieży

Jeżeli mimo wszystko dojdzie do kradzieży roweru, koniecznie trzeba ten fakt zgłosić na policję. Tylko wtedy jest szansa na odzyskanie straconego roweru. Policja wbrew pozorom całkiem często likwiduje szajki złodziei, które trudnią się kradzieżą na większą skalę. Przechwycone w ten sposób rowery wracają jednak tylko do tych właścicieli, którzy zgłosili kradzież. Reszta zalega w policyjnych magazynach. Dlatego warto mieć na taką okoliczność zapisany numer ramy, przechowywać na wszelki wypadek dowód zakupu. Dobrym pomysłem jest też oznakowanie roweru na policji, żeby figurował w tamtejszej bazie danych.

Czym przypinać?

U-locki

Zdecydowanie polecamy U-locki. Duża kłódka szeklowa to zdecydowanie jedno z najlepszych zabezpieczeń roweru. Nawet taniego u-locka nie można przeciąć szybko zwykłymi nożycami z marketu, które stanowią typowe „złodziejski sprzęt”. Natomiast próba przepiłowania brzeszczotem trwać będzie długo, co mocno zniechęci złodzieja. Zapięcie takie da się sforsować dopiero szlifierką kątową z akumulatorem. Jednak cięcie i tak zajmie około minuty, wiązać się będzie z sporym hałasem. Wymaga również użycia specjalnej tarczy do cięcia utwardzonej stali. Kupując U-lock warto wybierać modele firm o ugruntowanej na rynku pozycji (np. Kryptonite, Abus, Trelock, Magnum) oraz liczyć się z wydatkiem rzędu co najmniej 150 zł. W tym przypadku jakość wykonania, a zwłaszcza wykorzystanego surowca, robi kolosalną różnicę. Podczas naszych testów, nawet niskiej klasy u-locki wypadały lepiej niż najdroższe linki. Wadą u-locka jest niestety jego waga. Solidny i masywny ważyć będzie ponad kilogram. Dobrze jest zatem dobrać model stosownie do potrzeb – te z długimi pałąkami są wygodniejsze, ale i nieco cięższe.

Grube, solidne łańcuchy

Godne polecenia mogą być też łańcuchy. Będą wygodniejsze w użyciu od u-locka. Jednak z zastrzeżeniem, że sens mają tylko te grube (motocyklowe), wykonane z wysokiej jakości stali od renomowanych producentów. Ogniwa łańcucha są zawsze delikatniejsze niż rygiel w u-locku, więc trzeba to nadrobić jakością materiału, co oczywiście przekłada się na cenę. Przy wydaniu podobnej kwoty jak na u-locka, łańcuch będzie zazwyczaj słabszy. Ważną zaletą łańcucha jest wygoda przypinania. Jeżeli ma być solidny, to musi być ciężki i co za tym idzie trudniejszy w transporcie.

Markowe zapięcia składane

Ostatnią godną rozważenia opcją wśród zabezpieczeń są składane segmentowe zapięcia sztabkowe (zwane czasem „miarką”). Są coraz bardziej popularne na rynku ze względu na wygodę użytkowania i łatwość transportu. Po złożeniu mają kształt foremnego prostopadłościanu, który łatwo przymocować do ramy. Niestety warto rozważać zakup tylko najdroższych modeli od remontowanych producentów. Mimo tego, że wszystkie wyglądają na pierwszy rzut oka solidnie ustępują pod względem bezpieczeństwem u-lockom. Zdecydowanie słabym punktem są w nich nity łączące poszczególne ogniwa (segmenty) zapięcia. W tańszych wersjach (tj. do 300 zł) bywają one bardzo delikatne i łatwe do przecięcia nawet tanimi nożycami do prętów.

Blokady tylnego koła

Dobrym rozwiązaniem jest tzw. framelock, o-lock – czyli przymocowana na stałe do ramy roweru kłódka w kształcie podkowy, która blokuje tylne koło. W Holandii czy Danii jest on nieodzownym elementem każdego roweru miejskiego. Sprawdza się doskonale, gdy na krótką chwilę potrzebujemy zostawić gdzieś rower np. pod kioskiem. Daje to pewność, że nikt na niego nie wsiądzie i szybko nie odjedzie. Nie jest to oczywiście sposób na dłuższe parkowanie, bo mając czas, złodziej może wziąć taki rower pod pachę i odejść. Blokada tylnego koła sprawdzi się zaś doskonale jako drugie, dodatkowo zniechęcające złodzieja, zapięcie. Blokady w solidnej obudowie (najczęściej firmy Basta, AXA, Abus albo Trelock) są trudne do przecięcia.

Czym nie przypinać?

Linki stalowe

Zdecydowanie najgorszą możliwą, i niestety zdecydowania najbardziej popularną opcją, są wszelkie stalowe linki (w osłonie gumowej lub plastikowej). Dają one wyłącznie iluzję zabezpieczenia. Linki, co prawda nie da się pokonać gołymi rękami, ale złodziej przecina ją nawet małymi nożycami do metalu. Szybciej, niż trwa otwierania zamka kluczykiem. Co ciekawe, grubość jest tu bez znaczenia. W praktyce linki grubsze tnie się nawet krócej niż te najcieńsze, które są elastyczne i wyginają się do kształtu ostrzy. Linki nie nadają się przypinania roweru nawet w miejscach pozornie bezpiecznych lub monitorowanych. Kradzież trwała będzie na tyle krótko, że nikt nie zdąży zareagować, a złodzieja zwykle ubranego w kaptur nie da się zidentyfikować po nagraniu.

Linki stalowe w metalowej osłonie

Równie kiepskim pomysłem jest linka grubym pancerzu, nazywana potocznie kiełbasą, tasiemcem albo dreadem. Wygląda bardzo solidnie. Teoretycznie linka w przegubowym pancerzu z metalu jest lepszym rozwiązaniem niż zwykła w plastikowej osłonie. W praktyce kradzież staje się tylko trochę bardziej kłopotliwa i czasochłonna. Dla wprawnego złodzieja z nożycami do metalu ona również nie stanowi specjalnej bariery. Złodziej przecina ją po wcześniejszym rozciągnięciu ogniw osłony. Oznacza to, że daje ona głównie większą iluzję bezpieczeństwa i absolutnie nie jest warta zakupu.

Tanie „podróbki”

Nie warto też ulegać pokusie zakupu tanich odpowiedników dobrych zapięć. O ile tani u-lock, nawet z kiepskiej stali sprawdzi się jeszcze jako tako ze względu na grubości rygla, o tyle tani łańcuch lub zapięcie składane, złodziej pokona równie szybko i łatwo jak popularne stalowe linki. Za iluzję bezpieczeństwa w postaci kiepskiego zabezpieczenia płaci się podwójnie. Najpierw przy zakupie zapięcia, a drugi raz przy kupnie nowego roweru w miejsce tego skradzionego.

Kampania „Zadbajmy o bezpieczeństwo, zadbajmy o kartę rowerową” realizowana jest w ramach projektu Rowerowa Szkoła Aktywności Obywatelskiej z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG. Operatorem kampanii jest Wrocławska Inicjatywa Rowerowa działająca w porozumieniu z Urzędem Miejskim Wrocławia.